Przejdź do treści

Optisan AStar 60/700. Ocalić od zapomnienia (część II)

Ostatnie wieczory były dla mnie bardzo pracowite. Tak już mam, że jak się na coś uprę, to zmierzam do celu niczym czołg. Z odświeżaniem Optisana uporałem się na tyle szybko, że mogę już przedstawić pierwsze efekty.

Błyskawicze przygotowania

Po zdemontowaniu optyki i wyciągu zabrałem się za… szpachlowanie dziur po śrubkach od starego montażu. Mogły wpływać na ogólną estetykę teleskopu albo doprowadzić do szybszego odklejania się folii, którą chciałem nakleić na tubę. Ochoczo położyłem szpachlę i wyszlifowałem wypukłości gąbką ścierną (gradacja 60, a później 120).

Efekt? Zalepione dziury i gotowy grunt do dalszych prac. :)

Ufff! Kiedy wydmuchałem z płuc kurz po szlifowaniu, mogłem zamówić potrzebne materiały, takie jak samoprzylepny welur i wspomniana już folia. Z pomocą przyszedł mi – rzecz jasna – znany portal aukcyjny. Wszystko czego potrzebowałem, było już u mnie już dzień później. Nie robiłem zdjęć w trakcie prac, bo robota paliła mi się w rękach. :lol: Zakres robót omówię jednak przy kolejnych fotkach, więc bez obaw. :)

Wielka metamorfoza

Zacząłem od banału. Tuba nie posiadała przedniej zaślepki, dlatego postanowiłem wykonać ją w stylu „planowanej całości”. W Castoramie nabyłem rurę PCV o średnicy zbliżonej do odrośnika. Następnie wyciąłem okrąg z tablicy korkowej i umieściłem go w rurce „na wcisk”, mocując dodatkowo klejem epoksydowym. Minimalne różnice w średnicach skompensowałem białymi podkładkami pod meble. Trzyma się jak trzeba!

Później przyszedł czas na zabawę z oklejaniem tuby od zewnątrz i wewnątrz. Na początku nakleiłem na tubę czerwoną folię typu „carbon”. Nie było łatwo. Trochę przyoszczędziłem na tym elemencie, co odbiło się na łatwości aplikacji i doprowadziło do trudnej walki z bąblami z opalarką w dłoni. Pomogła też gratisowa rakla do gładzenia okleiny. Mimo to, jestem zadowolony z ostatecznego efektu.

Do wnętrza wcisnąłem samoprzylepny welur. Nawinąłem go ciasno wokół trzonka do miotły i równomiernie odklejając papier, przejechałem po wnętrzu tuby. Teleskopu jest na tyle długi i wąski, że ciężko było uniknąć „zmarszczek”. Na szczęście są bardzo małe, więc będą miały znikomy wpływ na obraz (biorąc pod uwagę stożek światła) oraz nie staną się niechcianymi bafflami. :lol:

Oczywiście, wykleiłem welurem także wnętrze plastikowego, połyskliwego odrośnika. Odbiciom światła mówię stanowcze: NIE!

Później przyszedł czas na wyciąg. Dociąłem piankowe odbojniki do rozmiaru pokręteł, by były miłe w dotyku i estetyczne. Wnętrze wyciągu spryskałem lakierem akrylowym MOTIP MATT BLACK i podkleiłem welurowymi ceratkami, by wyeliminować luzy wertykalne oraz horyzontalne (krótko mówiąc, tulejka 1,25″ chybotała się jak dzika). Tutaj trochę się zasmuciłem, bo w plastikowej zębatce brakuje kilku ząbków, więc całość chodzi dość nierówno. Oj, trzeba będzie pomyśleć o nowym, metalowym wyciągu 1,25″. Na razie musi mi wystarczyć to, co mam. Jak widać na poniżej fotce, tuba zyskała też nową stopkę do szukacza.

Po kilku wieczorach pracy, tuba prezentuje się następująco:

Mam nadzieję, że efekt końcowy się Wam podoba! :) Obejmy do guidera produkowane przez p. Janusza Płeszkę w Astrokraku dodają całości profesjonalnego charakteru i pozwalając powiesić tubę na dowolnym montażu. To ważne, bo nie chciałem dodatkowo dziurawić i tak umęczonego już aluminium, by wkręcić dovetail. Poza tym łatwiej wyważyć coś, co ma obejmy.

To nie koniec

Podsumowując, za astrotuning wziąłem się po raz pierwszy w życiu i sądzę, że nie ma tragedii. Co prawda nie wyszło to wszystko tanio (ok. 300 zł), ale jeszcze do przeżycia. Jak już pisałem, ten teleskop ma dla mnie ogromną wartość emocjonalną i sentymentalną. W kolejnych postach postaram się opisać wrażenia z obserwacji odświeżonym Optisanem, choć równie dobrze mógłbym umieścić go w reprezentacyjnym miejscu jako eksponat, a później dać mu święty spokój. To przecież emeryt… :)

Pogodnych nocek!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *